sobota, 26 listopada 2011

16. Kryzys twórczy

Cały tydzień myślałem, że muszę tu coś napisać, a jak przychodzi co do czego, to siedzę przed komputerem i gapię się w ekran jak idiota. Dzień dość intensywny, praktycznie cały spędzony na polu. Przedzimowe porządki.

Kurczę, tak ciężko jeszcze nigdy nie szło. Żaden konkretny temat mi się nie nasuwa. Przez dwadzieścia minut wypociłem tyle, co do tej chwili. O, mam tytuł. Przeraża mnie paraliż ludzkiego umysłu. Raz wszystko jest na swoim miejscu, tam, gdzie trzeba, innym razem - nie ma bata - nie wymyśli się nic. Co gorsza, ten stan utrzymuje się u mnie już od dłuższego czasu. Wpływ zimy, ciśnienia, pływów morskich, populacji rzekotek drzewnych, sytuacji geo-politycznej w południowym Bagdadzie? Nie mam pojęcia.

OStatnio ukochany mój polonista radośnie wtryndolił się w rozmowę wychowawczyni z rodzicami. Przez dziesięć minut chrzanił jak potłuczony o nowej maturze i o tym, jak ja to mówię hasłami, szarpię wypowiedzi, spłycam kontekst, et cetera, et cetera. Jak by tego było mało, kolejne piętnaście minut na lekcji relacjonował całej klasie ww. rozmowę. Ja się pytam, po co?

W klasie nowa-stara moda. Haczyki z kartki + gumka = pędząca śmierć. Ostrzeliwujemy wszystko i wszystkich. Jak mamy lekcję w auli, rozgrywa się epicka obrona bastionu. Bastion co bitwę się rozrasta, w ostatniej bitwie składał się z trzech stolików (blok główny), zasieków (krzesła nogami do góry, sztuk: 4) i 2 wysuniętych stanowisk strzeleckich (również z krzeseł). Bitwa trwa, amunicję liczy się w setkach :)

No i tak w mękach i bólach, po prawie dwóch godzinach powstało coś. To coś jest średniej jakości, ale musi wystarczyć, wybaczcie.

Dzisiaj klasyka. Klasyka klasyki. Ob la di ob la da.
Po prostu.
Więcej nic nie powiem.


Do następnego!

4 komentarze:

  1. a tam przesadzasz :) chyba nie czytałeś moich postów :) znowu cię pochwalę ( to już chyba tradycja ) i przyznam że nawet w kryzysie twórczym to co piszesz jest dobre :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jednostko! To fanka Twoja, Bee?

    OdpowiedzUsuń
  3. oh widzę że czytelnik Marek zauważył moją obecność :) pzdr :)

    OdpowiedzUsuń