niedziela, 30 grudnia 2012

60. Wiadomości lokalne

Wielki (z mojej perspektywy) powrót. Po świętach, niemałym rozczarowaniu "Hobbitem" i trzech godzinach wymyślania tematu na tego posta (dalej go nie mam), wracam. I w sumie nie bardzo wiem z czym. No to tak, w telegraficznym skrócie:

Festiwal "zastaw się a postaw się", festyn obżarstwa, czyli święta w naszym komercyjnym, postmodernistycznym wydaniu zakończyły się. Na oklaski zasługuje aura, która wybitnie podkreśliła ten szczególny dla niektórych okres. Niektórzy wiedzą, że jestem materialistą, skąd więc ten sceptycyzm? Lubię jeść i lubię prezenty (kto nie lubi). Ale to można robić bez żadnej okazji. Materializm niejedno ma imię, a takie podszywanie go duchową otoczką jest błe. Coś, co kiedyś było przeżyciem duchowym okraszonym symbolicznymi uroczystymi kolacjami i drobnymi upominkami zostało przez przedmioty całkiem pokryte. Teraz tylko zasłaniamy się świętami po to, żeby się nażreć. Na pewno nie wszyscy, ale taki obraz społeczeństwa serwują nam media i sporo osób to kupuje. Wyszło to bez ładu i składu, nic dzisiaj (i w najbliższym czasie) nie poradzę, że nie mogę się odpowiednio wysłowić, mam nadzieję, że ktoś mnie zrozumie.


Dziura w ziemi, o której pisałem kiedyś, dalej straszy, ludzie dalej łażą.


Pogoda taka zimowa, że magnolia wypuściła liście.


"Hobbit" jest zły. To już tylko pogoń za pieniądzem a nie chęć zrobienia filmu ładnego, czarującego i (jakkolwiek dziwnie to brzmi) małego.


Polacy nie umieją jeździć. 100 metrów przed zakrętem ja i kierownik przede mną zostaliśmy wyprzedzeni przez Skodę Octavię. Panu kierownikowi mało nie urwał przodu, bo się połapał, że zza zakrętu coś wyjeżdża. Wszystko na niezabudowanym, więc przy znacznych prędkościach. Gratuluję.


Pogląd na zimę diametralnie zmienia się wraz z uzyskaniem prawa jazdy. Teraz chcę już tylko raz, może dwa razy na narty i wiosnę


Nie, nie mam chandry, po prostu tak jakoś ponuro wyszło :)



Jeśli ktoś szukał muzyki z reklamy Żywca, to niech już tego nie robi.

Piosenka pochodzi z albumu "Manhay", a jej nazwa od belgijskiej prowincji o tej samej nazwie (z Belgii pochodzi zespół). Krążek wypuszczony został w 2009r.



Do następnego (oby szybszego)!

wtorek, 4 grudnia 2012

59. Śluuuuurpf!

Drugi post w tygodniu. Coś mi się dzieje. Ale to chyba dobrze się dzieje.

Byłem dzisiaj u wampirów. Wyssali mi 450ml krwi. Pierwsze wrażenie po wejściu do RCK (nawiasem mówiąc, znajdujące się na ulicy Rzeźniczej :)): Prawie jak MORD. poczekalnia, rejestracja, ludzie równie "mili". Przychodzisz do takich dobrowolnie, chcesz im oddać część siebie, a oni do ciebie jak do ostatniego drania. Robią testy, wypełnia się ankietę, a procent zdawalności (dopuszczenia do upuszczania) taki sam. Z dziewiątki, która się tam wybrała, dopuścili z nas trzy osoby. Drugie pierwsze wrażenie (siedząc, a właściwie pół-leżąc na niesamowicie wygodnym szezlongu), o ja pier... jaka ta igła wielka! Suchoń, ty idioto! Uciekaj! Na szczęście panie robią to profesjonalnie i prawie nie było czuć tego wielkiego kawała żelastwa gmerającego w mojej żyle. Szybciutki, bo 5-minutowy spust do worka i mogłem cieszyć się wolnością i niższą wagą. Fajnie. Suchoń - RCK to chyba coś więcej, niż przelotna znajomość :) Za 2 miesiące powtórka.

Krótko, bo krótko, ale cóż. Teraz CKM. W tym miejscu chciałbym o czymś poinformować. Otóż najbliższe CKM-y będą brzmiały muzyką London Symphony Orchestra, a także musicalami "Hair" i "Jesus Christ Superstar", może jeszcze czasem "Grease". No to zaczynamy:



Do następnego!

sobota, 1 grudnia 2012

58. Co, (...), ja nie skoczę?

Weekend leci za weekendem, dopiero się rok szkolny zaczął, a tu już, cholera, grudzień. Zwariować, kurdelebele, można. Tak samo dzisiejszy dzień. Pobudka o 7, wyjazd do Krakowa, chwila łażenia po sklepie, próba, druga próba, powrót do domu i jest 15:30. Dopiero teraz chwila wytchnienia przy węgierskim koncercie Queen.

Nawiązując do tematu, my, Polacy to strasznie dziwne kreatury jesteśmy. Wysiadłem dzisiaj z tramwaju linii 3. Zanim znalazłem przejście dla pieszych, prawie wszyscy przeleźli przez ulicę w sposób nie do końca legalny, przekraczając łańcuch i biegnąc na oślep, bo głowa zajmuje się wypatrywaniem straży miejskiej. Nieco później, idąc plantami, napotkałem barierę zabraniającą ruchu pieszego na jednej alejce. Irytujące, ale trudno, widocznie mają jakiś powód, idę naokoło. I gdy tak sobie nadkładałem drogi, patrzę, że ta alejka to w istocie istna autostrada dla pieszych. Na nic barierki zasłaniające całe przejście, bo można je obejść po trawie. Ba, nawet pewne panie przecinały 50 (pięćdziesiąt) metrów dzielące dwie RÓWNOLEGŁE barierki, byle tylko iść tamtędy. Kiedy w końcu obie obie ścieżki się zeszły, moim pięknym oczom ukazała się dziura ło taka łogromna (rozkłada ręce od ściany do ściany). No i co? Tu dziura taka, że Australię widać, a ludzie łażą, jak po Tokio w godzinach szczytu. A jak cóś wpadnie, to co? Kto będzie odpowiadał? Pewnie miasto, albo wykonawca, bo ktoś wpadł. A po co to-to tam lazło, jak nie wolno?

Naszą naturę całkiem nieźle oddaje ten dowcip:

Samolotem leci Polak, Rosjanin i Niemiec. Nagle pojawia się diabeł, otwiera drzwi i mówi do Niemca:
- Skacz!
- Nie! odpowiada.
- To rozkaz! Niemiec skoczył. Następnie diabeł odwraca się do Rosjanina i mówi:
- Skacz!
- Nie!
- Za Mateczkę Rosję! - Rosjanin skoczył. Nadchodzi kolej na Polaka.
- Skacz!
- Nie!
- To rozkaz!
- W życiu!
- Za Polskę!
- Za co?
- No to nie skacz - Polak skoczył.

Nasza cecha narodowa to ta nieznośna przekora i wrodzona upartość, by zawsze łamać zasady, bo "są głupie i nieprzemyślane". Jasne. My wiemy lepiej. Podczas rodzinnego oglądania F1 nagle wszyscy są takimi ekspertami, że z palcem w... Z zawiązanymi oczami założyliby podwójny dyfuzor do Cinquecento. Albo ktoś, kto widział każdą sytuację lepiej niż sędzia, który był tuż obok, mimo, że na nosie +8 dioptrii. Jesteśmy najmądrzejsi na świecie. A efekty tego widać na drodze. Przecież tą pięćdziesiątkę jakiś idiota tu postawił, spokojnie mogę 90. A potem drapiemy ich żyletkami. Życiem wielu polaków kieruje maksyma przytoczona w tytule, często z wypełnieniem nawiasu o dodatkowe, ciepłe i jakże głęboko w nas zagnieżdżone słówko.

Czas na CKM. Każdy zna zespół, piosenkę, myślę, też, ale mix ciekawy :)



DO następnego!