sobota, 24 listopada 2012

57. I po krzyku

No i próbne z głowy. Na wstępie chciałbym pogratulować naszemu geografowi, który wspaniałomyślnie nie poinformował nas (około 10 osób), że w piątek zamierza zrobić operonowską próbną z geografii. A, pardomsik, powiedział. Jednej osobie. I ona ta osoba sobie poszła pisać. Gratuluję, niniejszym.

Swoją drogą, żeby nie zdać podstaw, to trzeba albo mieć ogromnego pecha, albo być - co tu owijać w bawełnę - idiotą. Na przykład taka matematyka. Dostając te 8 pergaminów zaćkane wzorami nie uciułać tych nędznych 30%? Jeszcze jakimś tam usprawiedliwieniem może być to, że to teraz, gdy kończy się jeszcze materiał, coś można pozapominać. Ale w maju po paru miesiącach ciągłych powtórek? Jesteśmy największymi leniami na świecie.

Zdałem sobie techniczny z fagotu. 22 punkty. Takiego egzaminu jeszcze nie grałem. Z dwóch gam i kombinacji na ich temat zagrałem połowę jednej. Zamiast dwóch etiud grałem jedną. A a vista (dla laików: dostajesz jakieś tam nuty, drapiesz się po głowie, przeklinasz swój nędzny los i grasz)? Zapomnijcie. Tak to fajnie jest, jak się kierownikowi sekcji gdzieś spieszy :).

Obrałem kurs na studia. Przyjemne uczucie, wiedzieć, co ze sobą robić dalej. I nazwa jakaś taka lepsza, INiB UJ, a nie, jak na przykład (pozdrawiam Kubę) Wydział Chemii Uniwersytetu Jagiellońskiego.

CKM. Mam problem. ostatnimi czasy nazbierało się za dużo dobrej muzyki na raz, a nie chcę już wlepiać po kilka piosenek na raz, bo to traci sens, a nieliczni czytelnicy chęć słuchania wszystkiego. Muszę pomyśleć.

Mam.Inspiracja muzyką u Anonimki. Utwór pochodzi z gry Mirror's Edge i w zasadzie tyle o nim wiem. A! Ładny jest.



Do następnego!

sobota, 3 listopada 2012

56. Back in 50's (chcę!)

No tego już za wiele. Idę sobie chodnikiem, latarnie świecą, jasno, a jakiś frajer z przeciwka i tak świeci mi długimi po gębie. Głupich nie sieją.

Pierwsza przygoda za kółkiem zaliczona :) Na skrzyżowaniu w mojej wiosce (dość ruchliwym, trasa przelotowa) skręcam sobie w prawo i wciskam hamulec, żeby puścić pieszych. A tutaj nagle dup! Noga z pedałem wpadła mi po samą deskę :) Hamulca tak 5-10%. Dobrze, że nikogo nie rozjechałem :)

Chcę do lat 50. Chcę pojeździć tamtymi krążownikami szos, jak Chevrolet Bel Air, Ford Galaxie, Thunderbird, Hudson Hornet, I inne potężne Plymouthy, Dodge, Fordy, Lincolny, Chryslery, Mercury, Chevrolety... Ech... No, ale popatrzcie. Czyż nie warto tak wzdychać?


Plymouth Fury z 1957. roku. Kto co-nieco jest oczytany, rozpozna go z łatwością. Stephen King i jego niezapomniana "Christine", sfilmowana przez J. Carpentera.

Albo taki. Tu komentarz jest, myślę, zbędny.


Mam takie marzenie... ściągnąć jakieś takie cacko z Kuby (będzie ciężko, ale taniej, niż z Ju Es Ej) i tchnąć nowe życie w takiego trupa. I zbankrutować wydając wszystko na paliwo. Ech...

A skoro takie klimaty mamy, to i piosenka musi się wpisać w kanon :) Utwór powstał w 1956 roku w Connecticut. Boysband nazywał się "Five Satins". Parę lat później powstał cover stworzony przez grupę Boyz II Men i jest popularniejsza, nawet nasi Audiofeels (Chór UAM w Poznaniu, nawiasem mówiąc, najlepszy wg mnie chór w długiej i szerokiej Polsce) zrobili swoją wersję tej wersji, ale co oryginał, to oryginał :)

No to gramy...



Do następnego!