sobota, 17 grudnia 2011

19. Zapyziałość.

Uwagę mi się dostało. A za co? Tu cytat za starą polonistką-powodem: "Jak ty w tym wieku nie wiesz, to bardzo źle". Ot, całe, jasne, spójne i przystępne wytłumaczenie.

Dostałem za Resident Evil 5. Kto grał, to wie, a kto nie grał, to zaraz się dowie, że tam zombiaki, jak już chwyciły postać (a ty nie zdążyłeś odpowiednio pofajtać analogiem w lewo i w prawo, żeby się uwolnić), to parszywe łby zamieniały się w takie jakby cztero-szczęki (coś w stylu Krakena). No więc Michał, pełny dziecinnej radości opatulił się bluzą z rękami w środku, szczelnie zasłoniwszy pysk kapturem latał po korytarzu wysuwając ręce-szczęki przez szczelinę pod kapturem, strasząc ludków dookoła i wydając częściowo tylko artykułowane dźwięki w stylu "dadadadadadada" (okraszone intensywnym mlaskaniem). No więc taki zadowolony z życia podbiegłem do serwisanta grzebiącego w naszym starym, biednym, schorowanym, sponiewieranym i skopanym automacie. Zaatakowałem moją zaimprowizowaną paszczęką, a on nic. Stałem tak koło niego i już mi się zaczynało nudzić, gdy on nagle się odwrócił. Mina człowieka - bezcenna. No i ta stara jędza o mentalności rodem z okolic 1850r. przyszła, powiedziała, że mi daje uwagę. Ja się pytam, za co. Tu nastąpił ww. cytat. W poniedziałek się odwołuję u dyrektorki.

Zagrałem ostatni egzamin (z fagotu). Niby dostałem tą piątkę, (22/25p.) ale czuję straszny niedosyt. Skopałem takie głupie miejsca, co zawsze wychodziły. Satysfakcja nieduża.

Swoją drogą, ostatnio ćwiczę co najmniej po 3 godziny dziennie. Chyba jestem chory. Są na to jakieś paragrafy? Zamknijcie mnie, bo wariuję :). A tak serio - jeszcze nigdy nie grało mi się tak dobrze, jak ostatnio. Dlatego dziś kącik muzyczny podwójny. Z moim utworkiem, który właśnie opracowuję i z czymś, o czym popiszę później.

Obejrzałem "Listy do M.". Pełen najgorszych obaw (Wszak nie dość, że komedia romantyczna, to jeszcze polskiej produkcji) usadowiłem się w kinie (na beznadziejnej miejscówce, ale w planie miałem spanie, nawet się zastanawiałem w domu, czy nie spakować jaśka). Po dwudziestu minutach wytężonych prób spania zmuszony byłem przyznać, że film mi się podoba. Momentami jedynie infantylny, z dobrą obsadą, a zwłaszcza z fenomenalną Julką Wróblewską. Czapki z głów przed tą dziewczynką! Bardzo dobra muzyka, ciekawie zawiązana akcja i sploty-nie sploty historii :). Film jak najbardziej godny polecenia.

No i obiecany kącik muzyczny. Najsampierw mój repertuar :) (klasycznie też was muszę edukować, a co!) Antonio Vivaldi - człowiek, który napisał 2 koncerty po 225 razy. Oto przed państwem koncert fagotowy d-moll RV481, część 1.



A teraz to, co wspominałem. Israel Kamakawiwo'ole - mieszkaniec Hawajów, ważył chyba 343 kg. Zmarł w 1997r. głównie z powodu swej otyłości. Przepiękne zestawienie - ukulele i jego głos. Mam też wersję z wplecionym "what a wonderful world". Ładne.



Dzisiaj wyszło długo :) Niektórzy się cieszą, reszta ma to gdzieś, bo mnie nie czyta :). Do następnego!

2 komentarze:

  1. czyli tak, chodzisz do jakieś szkoły muzycznej? I like it, listy do M. byłam z mamą i przez cały film bezczelnie obżerałam się karmelowym pop-cornem :) a co do twojej uwagi, mogę tylko się uśmiechnąć, człowiek chce się jakoś rozerwać a tu przychodzi jakaś baba i wszystko niszczy, i ostatnie co do moich postów, fakt krótkie ale jakie głębokie i prawdziwe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahaha, strasznie chciałabym Cię zobaczyć jak ta biegasz i straszysz ludzi! :D
    A co do tego filmu, to mnie nie pocieszyłeś, bo miałam ostatnio na to iść, ale zrezygnowałam...

    OdpowiedzUsuń